Nie ważne czy jesteś lekarzem, strażakiem, nauczycielem, małżonkiem czy rodzicem.
Służysz Bogu, służąc drugiemu człowiekowi. A służba drugiemu to ciężki kawał chleba. Służąc, zapominasz o sobie, o swoich potrzebach. Odkładasz swoje pragnienia (ale nigdy o nich nie zapominasz), bo potrafisz dostrzec, że są rzeczy pilniejsze.
Służba ma twarz matki – czuwającej przy chorym dziecku, męża – przy potrzebującej wsparcia żonie, dziecka – opiekującego się rodzicami.
Służba to nie tylko poświęcenie swojego czasu, to także szukanie sposobu na dotarcie do drugiego człowieka. A tych metod jest tak wiele, jak wiele ludzkich charakterów. I Twoja w tym głowa by nie odpuścić gdy ciężko, by się nie poddać, gdy nie widać efektów. By iść prosto do celu.