• parafia1
  • Krzyze
  • parafia3
  • kamyki1
  • parafia2
  • Pisanki1
  • parafia4
  • krokus1
  • Konto parafii

XXXIII Niedziela Zwykła
„Strzeżcie się aby Was nie zwiedziono.”

Umiłowani w Chrystusie Panu Bracia i Siostry!

Wynalazca dynamitu, Alfred Nobel otworzył pewnego dnia rano gazetę i ku swemu zdumieniu i zaskoczeniu, zobaczył w niej swój własny nekrolog. Francuski dziennikarz przez zwykłą niedbałość pomylił imiona. Zamiast podać informację o śmierci brata, Alberta Nobla, poinformował czytelników, że umarł Alfred Nobel.

Przeczytanie własnego nekrologu zaszokowało Alfreda. Pierwszy raz w swoim życiu zobaczył siebie samego w takim świetle, w jakim widzieli go inni ludzie. Zobaczył siebie jako odkrywcę i „króla dynamitu", który całe swoje życie spędzał na przygotowaniu narzędzi niosących śmierć i zniszczenie. Tego samego ranka Alfred Nobel postanowił zmienić swoje życie. Całą swoją fortunę przeznaczył na nagrody dla najzdolniejszych i najwybitniejszych ludzi. Dzięki tej decyzji corocznie przyznawane są nagrody jego imienia w dziedzinie fizyki, medycyny, literatury i pokoju.
Kochani! Dzisiejsza Ewangelia zachęca nas do uczynienia tego samego, co uczynił Alfred Nobel. Zaprasza nas do wybiegnięcia w przyszłość, do przeczytania w wyobraźni własnego nekrologu. Do spojrzenia na siebie w takim świetle, w jakim widzą nas ludzie. Do popatrzenia na siebie w takim świetle, w jakim widzi nas Bóg. Do spojrzenia na siebie pod kątem tego, co czeka nas w wieczności.
W przedostatnią niedzielę roku kościelnego czytania liturgiczne przypominają nam o rzeczach ostatecznych: końcu świata, chwili naszej śmierci i czekającym nas sądzie.
Tak jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu: „Nadejdzie dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy wyrządzający krzywdę będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień, mówi Pan... A dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego promieniach".
O wydarzeniach poprzedzających koniec świata mówi także Chrystus w dzisiejszej Ewangelii: „Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, Jezus powiedział: «Przyjdzie czas, kiedy z tego na co patrzycie nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony»".
Przepowiednia zburzenia Jerozolimy jest ostrzeżeniem przed większą „katastrofą", przed końcem świata. Tak jak wypełniła się pierwsza przepowiednia - świątynia Jerozolimska została bowiem zburzona w roku 70 przez rzymskiego wodza Tytusa podobnie spełni się druga przepowiednia, o końcu świata.
Postarajmy się jednak popatrzeć na te mające dokonać się wydarzenia całościowo. Tak jak prorok Malachiasz w „dniu Pańskim" rozróżnia „dzień palący jak piec" dla grzeszników, a „słońce sprawiedliwości" dla czcicieli Boga, tak i my winniśmy ujrzeć w tym zapowiedzianym przez Boga wydarzeniu nie tylko tragedię dla jednych, ale i szansę nowego życia dla drugich. To właśnie oznaczają słowa Jezusa: „...włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie". Jak więc widzimy, dobre przygotowanie się na mający nadejść koniec świata i moment naszej śmierci oraz wytrwałość do końca, powinny być głównymi zadaniami naszego życia.
Pan Jezus zapyta, każdego z nas dlaczego nie zwróciłeś uwagi dzieciom żyjącym bez ślubu. I co wtedy odpowiesz - że nie chciałeś kłótni? Co jest w takim razie ważniejsze: święty spokój czy czyste sumienie? Dlaczego nie dałeś dzieciom Boga? Dlaczego nie dałeś im przykładu moralnego życia? Odpowiesz, że brakło ci sił i czasu, bo nauka, bo rozrywka, bo inne zainteresowania dzieci. Co jest zatem najbardziej istotne w wychowaniu? Na czym nasze dzieci zbudują swoje dorosłe życie? Dlaczego tak długo gniewałeś się na swoją żonę, miałeś niesłuszne pretensje, nie doceniałeś, nie podziękowałeś, krzywdziłeś krzykiem, pomówieniem, zdradą? Odpowiesz, że nerwy, zmęczenie, starość. A czy małżeństwo jest po to, by mieć na kogo krzyczeć? Dlaczego wciąż zazdrościsz, nie umiesz cieszyć się dobrem innych, oczerniasz, knujesz, niszczysz człowieka słowem? Odpowiesz, że to tylko słowa. A to słowo ma moc ciebie zbawić lub potępić. Dlaczego odkładasz w nieskończoność spowiedź, chociaż co tydzień jesteś na Mszy św.? Dlaczego nie uznajesz swojego grzechu? Odpowiesz, że nic złego nie zrobiłeś, a Bóg może poczekać. Pan Bóg poczeka, ale w końcu przyjdzie dzień jak płonący piec i spali się słoma twego buntu, głupiego oporu, zatwardziałości. Dlaczego prześladujesz i okradasz swych pracowników, oszukujesz i kradniesz w miejscu pracy nie wypełniasz swych zawodowych obowiązków? Odpowiesz, że trzeba sobie jakoś radzić w życiu. Twa nieprawość już sięga nieba i domaga się Bożej pomsty.
Jeśli nie będziesz się bał Boga, jeżeli nie będzie w tobie oporu przed nieprawością, krzywdą, grzechem, niewiarą czeka na ciebie sprawiedliwa kara. Nadejdzie ów dzień palący jak piec. Nadchodzi nieubłaganie dzień, w którym zdamy sprawę z całego swojego życia.
Wszystko co jest na świecie, ma swój początek i koniec, wszystko jest tylko czasowe. Tylko Bóg jest wieczny. Tak zatem jak kończy się rok kościelny, tak również zakończy się kiedyś nasze życie. Staniemy wtedy przed Bogiem i będziemy musieli zdać rachunek z tego, co tu na ziemi zdziałaliśmy. Jezus nie chce nas wystraszyć końcem świata. Dlatego nie znamy daty tego wydarzenia bo byśmy umarli ze strachu. Nie możemy też żyć jak Koryntianie, którzy zaprzestali pracować bo czekali na koniec świata. My mamy podejmują swoje obowiązki tak żyć aby być przygotowanymi na to wydarzenie z radością oczekując powtórnego przyjścia Pana.
Alfred Nobel przeraził się samego siebie, gdy spostrzegł, że całe swoje dotychczasowe życie poświęcił na przygotowanie narzędzi niosących śmierć i zniszczenie. A jak my przeżywamy nasze życie? Co w tym życiu dla siebie na przyszłość przygotowujemy?
Aby w godzinie śmierci nie doświadczyć wyrzutów sumienia, postanówmy już dziś zmienić nasze życie. Żyjmy zatem po Bożemu nie tylko wtedy, kiedy jesteśmy tu w kościele, ale godzina po godzinie, dzień po dniu, rok po roku. Niech nas nie zraża: życie, praca, wysiłek, wytrwanie w dobrym, skoro ich celem jest osiągnięcie życia w wiecznej szczęśliwości z Bogiem.
Nie wystarczy dobrze zacząć i źle skończyć. Nie wystarczy być ochrzczonym i katolikiem, nie potwierdzając tego życiem. Pamiętajmy o słowach Chrystusa: „kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony" (Mt 10, 22). Amen.


źródło: notatki księdza Macieja